Dee Facto "Mokotovo"
- DEE FACTO "MOKOTOVO" (CD)
- Premiera: 29.06.2012
- Bezpośredni, bezpretensjonalny punk + kołyszące ska i reggae, znakomicie podkreślone przez dęciaki. Niezły podkład do zatracenia się w pogo, także do przyjemnego bujania się z szerokim uśmiechem na twarzy.
Wszystko robią na luzie, bez spinki. Dla czystej przyjemności grania, bycia w doborowym gronie, w którym liczy się dobra zabawa przy fajnych dźwiękach. Żaden z nich materiał na cele brytów, bo na afisz pchać się nie zamierzają i na imprezach branżowych ich nie spotkacie, Pudelek też raczej o nich nie napisze. Ale starzy punkowcy, którzy widzieli Dee Facto w Jarocinie trzy dekady temu, opowiedzą wam, jaką frajdę daje oglądanie warszawian na żywo. Czasy, gdy w radiu szalał niezapomniany cover "Sing Sing" z repertuaru Maryli Rodowicz, wciąż (chyba) pamiętają nieźle.
DEE FACTO:
Bździch - gitara, wokal
Żółty - wokal
Bidon - bas
Poloofka - perkusja
Pitosz - klawisze
Przemo - saksofony
Kazio - trąbka
Bocian - waltornia
Cały zespół podpisał się na krążku "Mokotovo" jako producent oraz autor muzyki. Miks i mastering wziął na siebie Sławek Janowski. Siedemnaście piosenek, które powstawały od 2006 roku, nagrano w Słabym Studiu SP i kilka riffów u Wieży – klawiszowca grupy Lao Che, która na płycie "Powstanie Warszawskie" wykorzystała fragment utworu "Uliczna kultura" z pierwszej płyty Dee Facto.
Ale co to są za piosenki! Porywający i wściekły punk, w którym unosi się duch Armii i starego Dezertera oraz klimat ponurych robotniczych angielskich dzielnic, inspirujących klasyków z The Exploited, UK Subs czy The Clash, efektownie współżyje to z rozkołysanym klimatem słonecznej Jamajki spod znaku Boba Marleya i Lee Scratch Perry'ego, ale także UB40. W tekstach jest i poważnie, i z przymrużeniem oka. Zresztą, poczucia humoru Dee Facto nigdy nie brakowało i wciąż nie brakuje. "Mokotovo" to zabawa na zaiste wysokim poziomie. Album działa na stan ducha niczym viagra na… szybsze krążenie.
Zapytaj o produkt